Aktualności

Słowo na niedzielę

                                               Szukajcie tego, co w górze

 

Jest takie piękne powiedzenie, że człowiek rodzi się dwa razy. Pierwszy raz, gdy wychodzi z brzuszka mamy. Wtedy rodzi się dla rodziców, dla ludzi, dla świata. A drugi raz człowiek rodzi się wtedy, gdy przyjmuje Sakrament Chrztu Świętego. Wtedy rodzi się dla Pana Boga,  dla Jezusa, rodzi się do życia wiecznego.

To powiedzenie jest piękne również dlatego, że przypomina o dwóch światach:  Bożym i ludzkim. Doczesnym i wiecznym, o tym, że człowiek żyje tu na ziemi, ale stworzony jest przez Boga po to, aby żył wiecznie w niebie, o tym, że są sprawy ludzkie i sprawy Boże.

W Piśmie Świętym odnajdujemy słowa Boga: „Drogi moje nie są drogami ludzkimi i myśli moje nie są waszymi myślami. Bo jak niebo góruje nad ziemią, tak myśli moje nad waszymi myślami i drogi moje nad drogami waszymi”. Znaczy to, że Bóg inaczej patrzy na świat niż my, ludzie. I nie zawsze to co nam się wydaje dobre i wartościowe, takie jest też w oczach Pana Boga. Dlatego Święty Paweł  zachęca nas dziś do szukania „Tego co w górze, a nie tego, co na ziemi”. Nasza prawdziwa i wieczna ojczyzna jest w niebie, a tu na ziemi jesteśmy tylko wędrowcami, jesteśmy w podróży życia. Trzeba zajmować się wieloma ważnymi sprawami codziennego życia, ale nie wolno stracić z oczu tego, co najważniejsze.

Także Ewangelia dziś czytana mówi o dwóch światach: o niebie i o ziemi. Pouczył nas o tym Pan Jezus w pięknej przypowieści. Czy pamiętamy jej treść?  Pewien zamożny człowiek zgromadził wielkie bogactwa i pomyślał sobie, że jest szczęśliwy, bo teraz będzie tylko odpoczywał i korzystał ze swoich dóbr. Ale zapomniał o czymś bardzo ważnym. O drugim świecie, o Panu Bogu. Tak bardzo pochłonęło go zdobywanie majątku, że dla Pana Boga nie miał już czasu. I okazało się, że ten niby bogaty człowiek, tak naprawdę, był tylko biednym człowiekiem, z dużą ilością pieniędzy. Był zamożny dla siebie, w tym życiu, ale przed Bogiem był bardzo biedny i niestety zmarnował swoje życie. Myślał tylko o tym, co na ziemi, o tym co ludzkie i doczesne. Pan Jezus kończy tę piękną przypowieść pouczeniem, że powinniśmy się troszczyć przede wszystkim o to, aby być bogatym w oczach Pana Boga. Bogatym w dobra niebieskie i wieczne.

Jest takie opowiadanie o pewnym bogatym człowieku, który umierając kazał włożyć do swojej trumny złote dukaty, które gromadził przez całe życie. Gdy po śmierci znalazł się na wspaniałej uczcie w niebie, zapytał usługującego Anioła ile kosztują wyborne dania, które serwuje. Po usłyszeniu, że wszystkie  wspaniałe potrawy kosztują jeden mały grosik, bardzo się ucieszył i zamówił znakomite danie, dając Aniołowi złotego dukata. Jakie było jego zdziwienie, gdy usłyszał, że te pieniądze nie są ważne, że nie mają żadnej wartości. „U nas w niebie ważne są tylko te pieniądze, które daliśmy innym, biedniejszym, a nie te, które zarobiliśmy” – powiedział Anioł. Bogaty człowiek dopiero wtedy uświadomił sobie, że przez całe życie nigdy nikomu nic nie dał. Że, mimo iż na ziemi miał tyle złotych dukatów, to tak naprawdę, w oczach Pana Boga,  jest prawdziwym biedakiem.

Kochani, co to znaczy ”być bogatym przed Bogiem”? Przede wszystkim mieć czas dla Boga. Pięknie mówił papież Benedykt XVI o tym, że czas ofiarowany Panu Bogu nigdy nie jest czasem straconym. Jest to czas wykorzystany najlepiej jak można, bo czas poświęcony właściwie samemu sobie, swojej duszy, swojemu zbawieniu. Trzeba mieć czas na codzienną modlitwę, na Mszę Świętą w każdą niedzielę i święto, mieć czas na czytanie Pisma Świętego, czy innych książek religijnych, które pomagają pogłębić naszą wiarę. Być bogatym przed Bogiem to także zachowywać Boże przykazania. Sprawdzianem miłości Boga jest wierność Jego przykazaniom.

Bogactwo w oczach Bożych zdobywa się także przez szacunek i miłość okazywane drugiemu człowiekowi. Kochać bliźniego to nasze podstawowe zadanie. Szanować drugiego człowieka nawet wtedy, gdy diabeł podpowiada nam, że jest on naszym wrogiem i nie zasługuje na naszą dobroć. Przez dobroć wobec drugiej osoby gromadzimy najwięcej skarbów, które zabierzemy ze sobą na drugą stronę życia.

Kochani, pewnie słyszeliście już kiedyś o wspaniałym człowieku i niezwykłym świętym, który pochodził z Asyżu. To święty Franciszek. Jeden z najbardziej znanych i kochanych przez niemal wszystkich. On swoimi braćmi i siostrami nazywał nie tylko ludzi, ale także zwierzęta, a nawet rośliny i wszystkie stworzenia. Mówił o bracie słońcu i o siostrach gwiazdach, o matce ziemi, bracie ogniu i siostrze śmierci. Był szczęśliwy i czuł się bogaty, choć, jak mawiał, jego oblubienicą była Pani Bieda, bo nie miał żadnych  pieniędzy ani majątku. Jego ojciec był bogatym kupcem i miał wielki majątek, ale Franciszek marzył o innym bogactwie. Widząc we własnej rodzinie, jak dostatek może odebrać szczęście i radość, zapragnął być bogaty tylko w oczach Pana Boga. Biedaczyna z Asyżu, tak się często o nim mówi, a przecież jest świętym, czyli, moglibyśmy powiedzieć, najbogatszym z bogatych. To Bóg czyni człowieka prawdziwie bogatym. Gdy człowiek na ziemi zabiega o bogactwo Boże, gdy szuka tego, co w górze, a nie tego, co na ziemi, wtedy staje się bogaty bogactwem, które daje radość i szczęście, bogactwem Bożym i wiecznym.

Panie Jezu, dziękujemy za naukę, której nam dziś udzieliłeś i prosimy Cię, abyś pomagał nam troszczyć się o te bogactwa, które zabierzemy ze sobą na drugą stronę życia.