Aktualności

Słowo na niedzielę

 W imię Pana Jezusa zgromadziliśmy się dziś w świątyni na Mszy Świętej. Czynimy tak w każdą niedzielę, bo jest to dzień poświęcony Bogu, jest to  Dzień Pański. Msza Święta nazywana jest inaczej z języka greckiego Eucharystią, czyli dziękczynieniem. Eucharystia to dziękczynienie składane Bogu. Tak wiele od Niego otrzymaliśmy, tak wiele od Niego otrzymujemy każdego dnia. Dlatego przychodzimy na Mszę Świętą, aby Mu dziękować za Jego niezliczone dary. Tylko ten, kto potrafi być wdzięczny, jest dobrym człowiekiem. A my chcemy być dobrymi ludźmi.

Również o wdzięczności mówi nam wydarzenie, które opisuje Ewangelia dziś czytana. Czy pamiętamy co takiego opisał Święty Łukasz w przed chwilą czytanym fragmencie Ewangelii?

Dziesięciu ludzi chorych na straszną i nieuleczalną chorobę, na trąd, prosiło Jezusa o pomoc, o zmiłowanie, o uleczenie. Jezus nakazał im iść do kapłanów, bo tylko oni mogli stwierdzić uzdrowienie i pozwolić wrócić do swoich domów i normalnego życia. W drodze zostali uzdrowieni. Ale tylko jeden z nich, jeden z dziesięciu, wrócił do Pana Jezusa, aby Mu podziękować za niezwykły dar zdrowia. Pozostali okazali się niewdzięcznikami. Nawet nie podziękowali, choć otrzymali tak wiele.

Czy wiecie, jakie słowo jest najtrudniejsze do wymówienia?

Nie jest to:

„Popocatepetl” - nazwa góry w Meksyku,

ani „Cichicastenanago” - nazwa miasteczka w Gwatemali,

ani „Quagodougou” - nazwa wioski w Togo.
Po wysłuchaniu dzisiejszej Ewangelii wydaje się, że najtrudniejszym do wymówienia słowem dla wielu  ludzi jest słowo: „Dziękuję!”

         Może myślimy sobie, że gdybyśmy od Pana Jezusa otrzymali jakiś cenny dar, to na pewno umielibyśmy odpowiednio podziękować. Ale niestety nie zawsze tak jest. Tak często nie potrafimy, nie umiemy, zapominamy podziękować. Jakie smutne jest to, że człowiek tak chętnie przyjmuje coś dobrego, a tak niechętnie dziękuje. Pan Jezus, który jest naszym najlepszym nauczycielem, pragnie dziś nam wszystkim przypomnieć, że trzeba umieć dziękować, że trzeba być wdzięcznym. Pomyślmy przez chwilę, komu jesteśmy winni wdzięczność?

Na pewno swoim rodzicom. Ze wszystkich żywych istot człowiek najdłużej potrzebuje opieki, zanim zacznie samodzielnie żyć. Był taki czas w naszym życiu, że  dosłownie we wszystkim byliśmy zależni od rodziców. Gdyby rodzice zapomnieli o nas choćby na krótki czas, to moglibyśmy nawet stracić życie. A my tak łatwo i tak często zasmucamy ich naszymi słowami, postępowaniem i niewdzięcznością. Pan Jezus prosi nas dziś, byśmy umieli lepiej kochać swoich rodziców i lepiej okazywali im swoją wdzięczność.

Często jesteśmy niewdzięczni wobec wielu naszych bliskich, którym dużo zawdzięczamy. Każdy z nas codziennie spotyka się z wieloma ludźmi, którzy nas kochają i pomagają nam w bardzo różny sposób. Babcia czy dziadziuś, brat, siostra, kolega, przyjaciel, pani w szkole, ksiądz na religii i wielu innych ludzi, pomaga nam stawać się lepszymi i mądrzejszymi, zawdzięczamy im tak wiele, bez nich nie bylibyśmy takimi, jakimi jesteśmy. Czy potrafimy im okazać naszą wdzięczność i dobroć? Czy w tym przypadku nie jesteśmy podobni do niewdzięczników z dzisiejszej Ewangelii?

Często też jesteśmy niewdzięczni wobec Boga. Trudno nawet wymienić ile dobra od Niego otrzymujemy. Każdego dnia i o każdej porze. A tak często zapominamy nie tylko o codziennej modlitwie, ale nawet o Mszy Świętej, na którą jesteśmy z Nim umówieni w każdą niedzielę i święto. Bo właśnie na Mszy Świętej najlepiej i najpiękniej dziękujemy Bogu za jego dary i za Jego miłość. Tak pięknie brzmią słowa modlitwy: „Błogosław duszo moja Pana i nie zapominaj o wszystkich Jego dobrodziejstwach”.

Jak piękny i szlachetny jest człowiek, który potrafi być wdzięczny i robi to z radością i hojnością! Posłuchajcie historii Don Emanuela:

W pewnym miasteczku hiszpańskim jest taki hotel którego właścicielem i szefem jest niejaki Don Emanuel. Hotel to szczególny, bo każdego popołudnia cały personel na czele z dyrektorem obsługuje zebranych żebraków. Obsługiwani są tak, jakby należeli do najbardziej wykwintnego towarzystwa. Sam Don Emanuel doradza w wyborze potraw, pyta o życzenia i dogląda jakości obsługi i dań. Po posiłku goście rozchodzą się swoimi drogami. Don Emanuel wie dobrze, dlaczego ta codzienna nadzwyczajna ceremonia. Otóż w czasie wojny domowej został niewinnie skazany na śmierć. Stał już pod ścianą, pluton egzekucyjny wycelował już w niego broń gdy - nagle, jak z jasnego nieba - zjawił się jakiś żebrak i zaczął usilnie i gwałtownie przekonywać żołnierzy, aby nie strzelali. Ci rzeczywiście odstąpili od swego zamiaru. Don Emanuel nigdy więcej już nie widział swego wybawiciela, nigdy też nie dowiedział się, kim był ten nieznajomy. Postanowił więc nie tylko karmić wszystkich biednych w tym miasteczku, lecz także robić to z szacunkiem. Na pytanie, czy musi to być każdego dnia, czy to nie przesada, czy nie wystarczyłoby na przykład raz w miesiącu albo raz w roku, w rocznicę uratowania, odpowiada zawsze: Czyż Bóg ofiarował mi życie tylko na jeden dzień w roku? Nie, dzień za dniem otrzymuję życie przez tego nędzarza, który nawet nie próbował odebrać ode mnie zasłużonego podziękowania i wynagrodzenia. Myślę, że za taki dar nie mogę się niczym tak naprawdę odwdzięczyć.

Piękny jest człowiek, który umie dziękować i czyni to wspaniałomyślnie.

Zakończmy nasze rozważania o wdzięczności słowami modlitwy:

Kochany Ojcze, chcę Ci podziękować

za cudowne dary, jakie mi ofiarowałeś:

za wspaniałe słońce,

za życiodajny deszcz,

za pola i lasy,

za morze i niebo,

za kwiaty i ptaki,

i za wszystkie Twoje dary.

Wszystko wokół nas sprawia nam radość.

Ja również pragnę sprawiać radość.

Podaruj mi wdzięczne serce. Amen.