Aktualności

Słowo na niedzielę

Czy warto być sprawiedliwym?

W głębi duszy każdego człowieka jest tęsknota za sprawiedliwością, pokojem i dobrocią. Wiemy jednak dobrze, że w rzeczywistości bywa z tym bardzo różnie. Na świecie jest dużo niesprawiedliwości. Często o tym słyszymy, a może i sami mamy już takie, niezbyt miłe, doświadczenia, że nieuczciwość, niesprawiedliwość i zło czasem wygrywa z dobrem i sprawiedliwością. Zdarza się, że ktoś oszukał, okłamał, zrobił coś złego i nie tylko nie został ukarany, ale wyszło mu to na dobre, bo w nieuczciwy sposób otrzymał dobrą ocenę w szkole, wszedł w posiadanie jakiejś rzeczy czy pieniędzy, albo został pochwalony choć na to nie zasłużył. Może myślimy sobie, że skoro inni oszukują i postępują nieuczciwie, i wcale na tym nie tracą, to może nie warto być dobrym, uczciwym i sprawiedliwym. Po co się trudzić, wysilać, męczyć, długo się uczyć, skoro można osiągnąć cel łatwiej, na przykład, ściągając w szkole, kłamiąc i oszukując?

Kochani, nic bardziej błędnego! Naprawdę warto być człowiekiem dobrym, uczciwym, szlachetnym i sprawiedliwym. Nieuczciwość może czasem przynieść korzyść, ale tylko na krótki czas. W rachunku ostatecznym zawsze zło będzie ukarane, a zwycięży dobro, prawda i sprawiedliwość. Obiecuje to sam Pan Bóg.

         Prorok Malachiasz, żyjący około 500 lat przez narodzeniem Pana Jezusa, napisał, o czym słyszeliśmy w dzisiejszym pierwszym czytaniu, że przyjdzie czas, gdy  zatriumfuje sprawiedliwość, że Pan Bóg będzie sprawiedliwie sądził wszystkich ludzi. „Oto nadchodzi dzień, pisze prorok, palący jak piec, a wszyscy pyszni i wyrządzający krzywdę będą słomą, więc spali ich ten nadchodzący dzień. A dla czczących Boże imię, wzejdzie słońce sprawiedliwości”. Podobne słowa śpiewaliśmy w psalmie responsoryjnym, o tym, że Bóg będzie sądził świat sprawiedliwie.

Znamy pewnie też przysłowie, które mówi, że kłamstwo ma krótkie nogi, bo z czasem prawda i tak wyjdzie na jaw.

Kochani, mówimy dziś o sposobie postępowania, o uczciwości i sprawiedliwości, o dobrym i szlachetnym życiu, bo skłania  nas do tego liturgia, oraz świat wokół nas. Jest połowa listopada, dni stają się coraz krótsze, świat przyrody szykuje się do zimowego snu, w tym miesiącu częściej kierujemy nasze kroki na cmentarz by pomodlić się za zmarłych. Także liturgia w czytaniach mszalnych przypomina o przemijaniu, o końcu świata i wieczności, o sądzie, jakiego Bóg dokona na końcu czasów. Wtedy okaże się, że warto  kochać Boga, wierzyć i ufać Mu, zachowywać Jego przykazania. Bóg wspaniale wynagrodzi człowiekowi każde dobro, które uczynił i każdą sprawiedliwość.    Zawsze warto być dobrym, uczynnym, sprawiedliwym człowiekiem, bo nawet jeśli ludzie tego nie zauważą, nie docenią, to z całą pewnością zauważy to, doceni i nagrodzi Wszechmogący Bóg, który jest sprawiedliwym sędzią.

Dzisiejsza liturgia przypomina nam także o tym, że wszystko będzie miało swój koniec, swój kres. Również nasz świat. Pan Jezus mówi o znakach, jakie będą towarzyszyły końcowi świata. Świadomość, że wszystko przemija i kiedyś będzie miało swój koniec, napełnia nas smutkiem. Być może najsmutniejszym dniem w naszym życiu był ten dzień, w którym zrozumieliśmy, że kiedyś i nasze życie na ziemi się skończy, że będziemy musieli umrzeć. Na pewno wtedy byliśmy bardzo smutni i nikt, i nic,  nie było nas w stanie pocieszyć.  Drodzy, choć jest to smutna prawda, to jednak nie musimy się z tego powodu zamartwiać, bo człowiek stworzony jest przez Pana Boga, aby żyć wiecznie. Musimy przejść przez bramę śmierci i nasze życie się zmieni, ale się  nie skończy. Pan Jezus po to umarł na krzyżu i zmartwychwstał, abyśmy mogli żyć z Nim w wieczności. Po drugiej stronie nasze życie będzie miało swoje dopełnienie i uwieńczenie, będziemy świętować z Bogiem i radować się pełnią szczęścia. To najpiękniejsza prawda naszej wiary, która sprawia, że nam, uczniom Pana Jezusa, tak naprawdę nic złego nie może się przytrafić, bo zawsze jesteśmy w rękach dobrego Boga. Nawet śmierć, która wydaje się być tak straszna, dla wiernych Bogu, jest zaproszeniem do największego szczęścia w niebie. Nic złego nam się nie może przytrafić dopóki jesteśmy z Bogiem. Zatem jedynym prawdziwym nieszczęściem człowieka jest grzech, który nas oddziela od dobrego Boga i zamyka przed nami bramy nieba.

Te wszystkie sprawy, o których dziś mówimy, rozumiemy lepiej dzięki  wierze, która jest prawdziwym światłem na drodze naszego życia. To wiara pomaga nam lepiej zrozumieć to kim jesteśmy, po co żyjemy i dokąd zmierza nasze życie. To wiara uczy nas tego, co w życiu jest najważniejsze, a co mniej ważne. Tak bardzo powinniśmy być wdzięczni za dar wiary. Chcemy żyć zawsze według jej wskazań, bo to właśnie wiara uczy nas, jak dobrze przeżyć  swoje życie, by zasłużyć na nagrodę w niebie. A bez wiary nie można się  Bogu podobać.

Kochani, jak to dobrze, że w naszych sercach pali się płomień wiary. Że  jesteśmy dziećmi Boga, że zawsze jesteśmy w Jego rękach. On nam towarzyszy przez całe życie udzielając potrzebnych łask i pomocy. Przeprowadza nas przez najtrudniejsze sytuacje, jak: niezrozumienie, cierpienie, choroba czy nawet śmierć. On oczekuje na nas w Królestwie zbawionych.

Bądź uwielbiony Boże, nasz Ojcze. Przyjmij naszą wiarę i miłość. Może jeszcze małą i niedoskonałą, ale szczerą i prawdziwą. Wzmocnij ją, oczyść i uczyń nas godnymi nieba.