Aktualności

Słowo na niedzielę

 Pan Jezus głosił Ewangelię na różne sposoby. Były to między innymi pouczenia i wskazówki, opowiadania i przypowieści. Dziś usłyszeliśmy, najkrótszą  przypowieść ze wszystkich, jakie Jezus wygłosił.  Przypowieść o perle. Ma ona tylko dwa zdania, ale treść w nich zawarta jest niezwykle bogata. Przypomnijmy sobie słowa tej przepięknej przypowieści. Jezus mówił: „Królestwo Niebieskie podobne jest do kupca, poszukującego pięknych pereł. Gdy znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją.”

Na pierwszy rzut oka można pomyśleć, że kupiec z tej przypowieści postąpił trochę nierozsądnie, gdyż sprzedał cały swój majątek, aby kupić drogocenną perłę. Perła na pewno była bardzo piękna i miała niezwykle wysoką cenę. Ale czy warto było dla jej zakupu pozbywać się wszystkiego? To tylko takie nasze ludzkie myślenie poddaje w wątpliwość, czy dobrze i mądrze postąpił ów kupiec. Pan Jezus przez słowa tej przypowieści pragnie nam przekazać wielkie prawdy Boże. Spróbujmy pochylić się nieco głębiej nad treścią Jezusowej opowieści.

Są na świecie różne drogocenne perły, ale jedna swą wartością przewyższa inne. Inaczej mówiąc, na świecie jest wiele wspaniałych rzeczy, pełnych uroku i piękna. Można znaleźć się pod urokiem wiedzy, bogactwa, ludzkiego intelektu, sztuki, literatury, malarstwa czy innych osiągnięć ludzkiego ducha. Można uznać za piękno ideę służenia innym. Piękna może być przyjaźń i miłość. To wszystko jest piękne i cenne.  Najwyższym jednak  pięknem, według nauki Pana Jezusa,  jest Królestwo Boże.  Wiara w Boga i przyjaźń z Nim to najcenniejszy skarb, jaki posiadamy. To sprawa wagi najwyższej.  Nic cenniejszego nie ma na świecie. I dlatego warto dla Pana Boga poświęcić  bardzo dużo, a czasem – wszystko.

Kupiec z przypowieści, aby nabyć drogocenną perłę musiał sprzedać cały majątek, wszystko, co posiadał. Tak urzekła go swoim pięknem, że wszystko inne stało się dla niego mało wartościowe. Nic nie mogło dorównać pięknu perły. Kupiec doszedł do przekonania, że nie posiadając tej perły, będzie zwykłym biedakiem. Bez tej perły będzie nikim. Dlatego zdecydował się wszystko sprzedać, aby ją zdobyć.

Podobnie jest w przypadku każdego człowieka. Jeśli przekonamy się i zrozumiemy, że Pan Bóg jest dla nas najważniejszy, gdyż jedynie On może zaspokoić pragnienia serca i dać nam prawdziwe szczęście, to będziemy gotowi wiele poświecić, aby być blisko Niego. Czasem musimy zapłacić wielką cenę za Królestwo Boże. Bywa że, aby być wiernym Bogu i Jego przykazaniom, człowiek musi zdobyć się na wielki wysiłek. Czasem trzeba narazić się ludziom, czasem trzeba stracić materialnie, czasem – zrezygnować z wielu dobrych rzeczy, aby zdobyć to, co najważniejsze i najcenniejsze. Wiara i wierność Bogu nieraz kosztują bardzo wiele, ale warto, naprawdę warto poświęcić wiele, aby osiągnąć to, co najważniejsze, najpiękniejszą perłę: przyjaźń z Bogiem i Królestwo  Niebieskie.  

Wielką mądrością jest docenienie wartości Królestwa Bożego. Nie każdy człowiek potrafi dostrzec to, jak wielkim skarbem jest wiara. O taką życiową mądrość musimy się modlić, o taką mądrość należy prosić Boga.  Symbolem mądrości od czasów Starego Testamentu jest Salomon. To on jest bohaterem dzisiejszego pierwszego czytania. Zachęcony przez Pana Boga, aby prosić o potrzebne łaski, wykazuje się wielką dojrzałością i mądrością. Nie prosi Pana Boga o bogactwo ani o zdrowie, nie prosi o długie życie ani o zgubę nieprzyjaciół. Prosi natomiast o mądrość, o umiejętność rozstrzygania trudnych spraw, o rozróżnianie dobra i zła, o mądre rządzenie swoim ludem. Taka modlitwa spodobała się Bogu, który  hojnie obdarzył   Salomona rozsądkiem i mądrością. Do dziś mówimy: Mądry jak Salomon.

Kiedy człowiek jest młody, nieco inaczej patrzy na życie i inaczej niż dorosły czy starszy, ocenia wiele rzeczy i spraw. To, co wcześniej wydawało się bardzo ważne,  w obliczu przemijania, śmierci wieczności, staje się bez wartości. Wówczas może najłatwiej dostrzec jak wielkim skarbem, jak drogocenną perłą jest  wiara i przyjaźń z Bogiem.

Gdy 3 kwietnia 1849 r w Paryżu umierał nasz narodowy wieszcz, Juliusz Słowacki, przy jego łożu czuwał Zygmunt Szczęsny Feliński, późniejszy arcybiskup warszawski. I on w listach do bliskich Słowackiego opisał ostatnie chwile życia poety. „Słowacki poprosił o kapłana i wyraził chęć przyjęcia Sakramentów Świętych. Wyspowiadał się, przyjął Komunię Świętą i Ostatnie Namaszczenie. Potem pogrążył się w długiej modlitwie i dziękczynieniu. Po jakimś czasie, z uśmiechem na twarzy, powiedział: Niech będą dzięki Stwórcy, że pozwolił mi przed zgonem przyjąć Sakramenty Święte; myślałem często o tym, czy też tej łaski dostąpię. Potem wziął jedno ze swoich dzieł, które przygotowywał do druku, i udzielał wskazówek dotyczących jego publikacji. Ale po chwili zamknął je, mówiąc z uśmiechem: Wszystko to głupstwo. To były jego ostatnie słowa. Wkrótce po nich zmarł.”

Wszystko to głupstwo, powiedział Słowacki tuż przed swoją śmiercią, o niezwykle pięknych dziełach, które napisał. Zrozumiał, że w obliczu śmierci i wieczności, najważniejszy jest tylko Pan Bóg.

Wszystko to głupstwo, wydaje się mówić kupiec z dzisiejszej Ewangelii, sprzedający  wszystko, by kupić jedną drogocenną perłę.

Wszystko to głupstwo, należałoby powiedzieć, przykładając odpowiednią miarę do spraw doczesnych, w obliczu spraw Bożych. To On jest naszą drogocenną perłą,  to On jest największą Miłością naszego serca.