Słowo na niedzielę

1 listopada Uroczystość Wszystkich Świętych

 

                                                         Ilu jest świętych?   X+1!

 

Dziś obchodzimy Uroczystość Wszystkich Świętych. Być może wielu z nas chciałoby zapytać: Ilu właściwie jest świętych? Spróbujmy odpowiedzieć na to pytanie, chociaż nie będzie to takie proste.

Dokładna liczba świętych i błogosławionych, czyli osób, które Kościół wyniósł na ołtarze, nie jest znana. Miedzy innymi dlatego, że w pierwszych wiekach chrześcijaństwa nie prowadzono żadnych statystyk, a ogłoszenie świętych należało do uprawnień każdego biskupa. Natomiast męczennicy za wiarę byli od razu po śmierci uznawani za świętych, gdyż Panu Jezusowi ofiarowali to, co mieli najcenniejsze, czyli swoje życie. Dopiero w roku 1588 powstała specjalna Kongregacja do spraw świętych i wtedy wprowadzono pewne reguły porządkujące sprawę wyniesienia na ołtarze.

Pierwszej kanonizacji, czyli ogłoszenia kogoś świętym, dokonał sam Pan Jezus, który umierając na krzyżu obiecał nawróconemu łotrowi, że znajdzie się z Nim w raju.

Niektórzy święci na kanonizację lub beatyfikację czekali bardzo, bardzo  długo, jak choćby Święta Jadwiga Królowa, która została wyniesiona na ołtarze prawie 600 lat po śmierci. Najkrócej zaś  na kanonizację czekał  Święty Antoni z Padwy, bo tylko niecały rok, dokładnie 352 dni. Bardzo szybko też odbył się proces beatyfikacyjny zmarłego w 2005 roku papieża Jana Pawła II. Wspomniany papież, nasz Wielki Rodak, był rekordzistą pod względem kanonizacji i beatyfikacji, gdyż podczas swego pontyfikatu ogłosił 482 świętych i 1345 błogosławionych, w tym z Polski 9 świętych i 160 błogosławionych. Wszystkich  pochodzących z naszej Ojczyzny świętych  jest 30, a błogosławionych 223.

Ogólnie przyjmuje się, że Kościół ogłosił świętymi i błogosławionymi około 11 tysięcy osób. Ale świętymi tak naprawdę są nie tylko ci, których Kościół wyniósł na ołtarze. Ci są najbardziej znani, odbierają cześć w całym Kościele i mają swój dzień, święta lub wspomnienia. Świętymi są wszyscy, którzy cieszą się oglądaniem Boga w niebie. W Uroczystość Wszystkich Świętych, wspominamy szczególnie tych, powiedzielibyśmy, bezimiennych świętych, nieznanych z imienia i nazwiska. To Ci, których Święty Jan opisał w dziś czytanym fragmencie Apokalipsy: „Potem ujrzałem: a oto wielki tłum, którego nie mógł nikt policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków, stojący przed tronem i przed Barankiem. Odziani są w białe szaty, a w ręku ich palmy. I głosem donośnym tak wołają: Zbawienie u Boga naszego, Zasiadającego na tronie i u Baranka".

Dziś w szczególny sposób wspominamy tych, którzy nigdy przez nikogo nie zostali ogłoszeni świętymi. Tych, których nie znajdziemy na świętych obrazkach, do których nie odmawiamy litanii i których figury nie stoją w naszych kościołach. Nie znamy ich, a mimo to są świętymi, są zbawieni, są razem z Bogiem w niebie. Pewnie jesteście ciekawi kim oni są? Może to twój tato czy mama, może babcia, czy dziadek, ktoś ci bliski. To wszyscy ci, którzy zrobili wiele dobra, którzy pięknie przeżyli swoje życie, poświęcając je Bogu i bliźnim. Oni pokazują nam, jak trzeba żyć, aby swojego życia nie zmarnować. Po ludzku sądząc, nie odnieśli może żadnego wielkiego sukcesu. Nie byli sławni, nie pisały o nich gazety, nie pokazywali ich w telewizji, nie zajmowali jakichś bardzo ważnych stanowisk. Często żyli prosto i zwyczajnie, niejednokrotnie bardzo skromnie. Za życia byli niezauważani przez innych. I chociaż, sądząc po ludzku, nie dokonali niczego nadzwyczajnego, to patrząc po Bożemu, zdobyli to, co najcenniejsze. Wygrali swoje życie, wygrali wieczność, zdobyli nagrodę w niebie.

W dniu Wszystkich Świętych, bardziej jednak niż to, ilu jest świętych, powinno wszystkich interesować, jak żyć, żeby powiększyć ich liczbę o nas samych. Dziś, w tę piękną i radosną uroczystość, chcemy pomyśleć o tym co powinniśmy zrobić, aby dojść do nieba, aby zostać świętym, aby pierwszy listopada każdego roku, był kiedyś i naszym świętem. Nas, zbawionych w niebie.

Na postawione na początku pytanie: „ilu jest świętych?”, możemy odpowiedzieć językiem szkolnym, czyli wzorem matematycznym: „Świętych jest X+1”. Zaraz to wyjaśnimy. X oznacza bardzo wielu świętych, których dokładnej liczby nie znamy, to Wszyscy Święci. A 1 to my sami, którzy musimy tak żyć, aby dołączyć kiedyś do grona zbawionych.  Jesteśmy na razie tylko zaproszeni przez Boga do świętości, powołani do nieba, gdzie mamy przygotowane miejsce. Bóg na nas oczekuje w Królestwie Niebieskim. Ale by tam się znaleźć musimy dobrze i godnie przeżyć swoje życie.

Może ktoś pomyśli  sobie: Ja mam być świętym? To chyba nie dla mnie! Ja jestem zwykłym normalnym człowiekiem, mam swoje wady, grzechy i słabości. I ja mam być świętym? Tak,  bracie i  siostro! Ty masz być świętym! Co więcej, musisz być świętym! Bo jak nie będziesz świętym, to kim będziesz? Jak nie  będziesz zbawiony, to gdzie się znajdziesz? Jak nie pójdziesz do nieba, to gdzie pójdziesz? A do nieba może wejść tylko święty. „Świętymi bądźcie, bo ja jestem święty" - mówi Bóg. I mówi to do każdego z nas. Święty to nie jest człowiek z księżyca, ani z innej planety. Święty, to człowiek taki sam jak każdy inny, często grzeszny i słaby. Taki sam, ale z tą różnicą, że tęskni za świętością, za byciem kimś wyjątkowym i wspaniałym, że ponad wszystko w swoim życiu próbuje kochać Boga. Święty to ktoś, kto wie, że Bóg przygotował mu miejsce w niebie i tam czeka na niego, aby cieszyć się nim i z nim,  przez całą wieczność.

Czy zatem naprawdę chcę być świętym? Czy kocham Boga ponad wszystko? Tak naprawdę tylko to się w życiu liczy. Jeśli człowiek przegra życie wieczne, jeżeli nie osiągnie nieba, to będzie całkowicie przegranym, choćby nawet na ziemi osiągnął wszystko, co tylko możliwe.

W dzisiejszej  Liturgii Słowa Pan Jezus daje bardzo ważne wskazówki, jak trzeba żyć, czym się kierować, by nie zgubić drogi do nieba, do świętości.

W psalmie śpiewaliśmy: ”Kto wstąpi na górę Pana, kto stanie w Jego świętym miejscu? Człowiek rąk nieskalanych i czystego serca, który nie skłonił swej duszy ku marnościom (...) Oto lud wierny, szukający Pana”. Zatem ci, którzy chcą dołączyć do grona świętych w niebie muszą nieustannie szukać Pana Boga i starać się wypełniać Jego nakazy, troszczyć się o czystość swoich serc i dusz, postępować dobrze i sprawiedliwie. Po prostu zachowywać Jego przykazania. Umiłowany uczeń Pana Jezusa, święty Jan przypomina nam, że stawać się świętym, czyli uświęcać się, to znaczy pokładać w Bogu nadzieję. To bardzo piękne i ważne słowa. Ufać Bogu z całego serca i w Nim pokładać nadzieję, to najprostsza recepta na świętość. Nikt i nic nie może być w naszym życiu ważniejsze niż Bóg. Tylko z Nim wiążemy nasze szczęście i naszą przyszłość. Tylko niebo jest wiecznym przeznaczeniem człowieka. O niebie marzymy najgoręcej, choć w życiu mamy też oczywiście wiele pięknych, choć mniej ważnych, marzeń i planów.

Także w Ewangelii dziś czytanej znajdujemy wskazówki dotyczące drogi do świętości. Pan Jezus wskazuje osiem dróg do nieba, osiem błogosławieństw, do których powinniśmy dążyć, marząc o Królestwie Niebieskim. Błogosławionymi, czyli szczęśliwymi, nazywa Pan Jezus ludzi ubogich w duchu, cichych i pokornych, pragnących sprawiedliwości, wprowadzających pokój, cierpiących prześladowania, troszczących się o czyste serce. Droga do nieba, do świętości, nie jest łatwa, ale po stokroć warto na nią wkroczyć i po niej iść, bo nagroda za to jest niezwykła. Święty Jan pisze, że wtedy będziemy do Boga podobni, będziemy z Nim, będziemy szczęśliwi jak On, przez całą wieczność.

X+1!  Święci, którzy są już z Bogiem w niebie, i ja, który dopiero jestem w drodze do świętości, do nieba. Muszę być świętym, bo, jak pisał św. Jan Vianney, albo będę świętym, albo będę nikim. Innej możliwości nie ma.

Dobry Boże, Który tak bardzo mnie kochasz i oczekujesz w niebie, Który  dajesz mi tyle wskazówek, by nie zagubić drogi do Ciebie, daj mi, proszę, mądrość serca  i siłę ducha, by stać się świętym i królować z Tobą w wieczności.