Słowo na niedzielę

Jezus przygotowuje nas do Wielkanocy

Przeżywamy dziś 5 niedzielę Wielkiego Postu. Zbliżają się najważniejsze dni w liturgii całego roku. Za tydzień będziemy przeżywać Niedzielę Palmową i uroczysty wjazd Pana Jezusa do Jerozolimy. A później, od Wielkiego Czwartku,  będzie święte Triduum Paschalne, czyli Trzy Święte Dni, w których dokonało się nasze zbawienie. Pan Jezus umierając na krzyżu w Wielki Piątek i zmartwychwstając w poranek Wielkanocny, otworzył nam bramę do nieba.

Dla  Apostołów i uczniów Jezusa był to bardzo trudny czas. Dlatego Pan Jezus, pragnąc pomóc im w zrozumieniu tego, co ma nastąpić, wyjaśnia  tajemnice tych szczególnych dni. Wypowiada kilka niezwykle ważnych zdań, nad którymi zechciejmy się nieco głębiej pochylić.

Nawiązując do pracy na roli, do wsiewania ziarna w glebę, mówi o swoim życiu i śmierci. „Jeżeli ziarno wpadłszy w ziemie nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity.” Podobnie jak z jednego ziarenka wsianego w ziemię wyrasta cały kłos, w którym jest wiele nowych ziaren, tak śmierć Pana Jezusa na krzyżu, przynosi  nowe  życie wielu ludziom, którzy w Niego wierzą i żyją Ewangelią. Jezus, jak ziarno pszenicy wrzucone w glebę, został złożony do grobu w Wielki Piątek. I jak ziarno pszenicy na wiosnę wydostaje się z ziemi, by latem dojrzewać i wydać obfity plon, tak Jezus wychodzi z ciemnego grobu w wielkanocny poranek, by przynieść światu zbawienie. 

Wspomniane słowa Jezusa o umieraniu mają też inne znaczenie. Jako uczniowie Pana Jezusa powinniśmy umierać dla grzechu, a rodzić się dla  Boga. Oznacza to, że całe życie powinno być ciągłym wysiłkiem, aby wyrywać chwasty grzechu z ogrodu naszej duszy, aby odwracać się od zła, aby pokonywać swoje słabości. Tylko  nieustanna troska o piękno życia może przynieść nam nagrodę życia wiecznego, czyli narodziny dla nieba.

„Kto miłuje swoje życie, straci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne”. Jak mamy rozumieć to zdanie Jezusa?  Są w życiu sprawy ważniejsze, niż samo życie. Człowiek nie pojawił się na ziemi  tylko po to, aby przeżyć jak najwięcej lat. Ważniejsza od długości jest jakość życia. „Życie dobrze użyte jest długie”, napisał hiszpański pisarz, Miguel Cervantes. Człowiek żyje po to, aby czynić dobro i uczyć się miłości. Tylko wtedy nie zmarnuje czasu, jaki dał mu Bóg na tym świecie. Często człowiek dopiero wtedy jest pożyteczny dla Boga, gdy jego osobiste cele i ambicje zejdą na dalszy plan. Przez śmierć dla osobistych planów i ambicji, człowiek staje się sługą Boga.

Święty Paweł był niezwykłym człowiekiem, wspaniałym Apostołem Narodów, oddanym Jezusowi do końca. W jego życiu sprawdziły się dokładnie słowa z dziś czytanej Ewangelii. Dopiero gdy nawrócił się pod Damaszkiem i  pozbył się swoich osobistych  spraw, ambicji i celów, dopiero wtedy, gdy „umarł dla siebie”, zaczął żyć prawdziwie dla Boga. Gdy, mówiąc językiem Ewangelii, „stracił swoje życie”, zyskał nowe życie, które zostało nagrodzone  zbawieniem wiecznym. Św. Paweł napisał o sobie: ”Żyję już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus”, a w innym miejscu: „Dla mnie żyć to Chrystus, a śmierć jest mi zyskiem”. Św. Paweł tak bardzo zachwycił się Chrystusem, że wszystko inne straciło jakiekolwiek znaczenie. Już nic dla niego się nie liczyło, tylko sam Pan Jezus. Każdy dzień jego życia, to praca dla Chrystusa. A śmierć to spotkanie z Nim i zjednoczenie się ze Zbawicielem na wieki. 

„Gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli kto mi służy, uczci go mój Ojciec”. Może ktoś pomyśli sobie, że w życiu można robić tyle różnych rzeczy, że można w tak różny sposób pokierować swoimi sprawami, że może nie musimy iść drogą wyznaczoną przez Chrystusa. To prawda. Jezus nas do  niczego nie przymusza. Ale jeśli chcemy być z Nim w szczęśliwej wieczności, musimy za Nim podążać. Tylko ten człowiek będzie z Jezusem w niebie, który służy Jezusowi. To znaczy, że nagrodę szczęśliwego życia wiecznego otrzymamy od Boga tylko wtedy, gdy będziemy wypełniać naukę Jezusa, gdy będziemy żyli w przyjaźni z Nim i zachowywali Jego przykazania.

I jeszcze jedno piękne zdanie Jezusa z dziś czytanej Ewangelii: „A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie”. Gdy Jezus chodził po palestyńskiej ziemi i nauczał, nie miał zbyt wielu uczniów. Nie spisał żadnej ze swoich nauk, szacuje się, że nie oddalił się od miejsca urodzenia więcej niż 300 kilometrów. Żył jedynie 33 lata, a jednak Jego imię znane jest i powtarzane od dwóch tysięcy lat na całym świecie. Jego śmierć, Jego „wywyższenie na krzyżu”  sprawiły, że przyciągnął do siebie ludzi z wszystkich niemal miejsc. Dziś, nawet w najbardziej odległych zakątkach świata, ludzie znają Jezusa, i kochają Go, wypełniają Ewangelię i są Jego uczniami. Gdy Jezus wypowiadał te słowa o wywyższeniu na krzyżu i przyciągnięciu wszystkich do siebie, wydawały się Jego uczniom dość mało prawdopodobne. Wszystkie jednak słowa Jezusa sprawdzają się dokładnie, zatem warto w nie wierzyć z całego serca.

Zakończmy nasze dzisiejsze rozważania słowami modlitwy: 

 

Panie Jezu,

nie miałeś łatwego życia.

Jako małe dziecko

zostałeś złożony w żłobie.

Gdy zaś stałeś się mężczyzną

ludzie zawiesili Cię na krzyżu.

Wielu Cię znienawidziło i niesłusznie oskarżało.

Lecz Ty mimo wszystko ich ukochałeś

i przebaczyłeś im.

Na krzyżu doznałeś lęku i cierpień.

Jednak zaufałeś Bogu.

Zwyciężyłeś śmierć,

ponieważ Twoja miłość była mocniejsza niż całe zło świata.

Jezu, dziękuję  Ci.