Aktualności

Słowo na niedzielę

 

Szczęśliwy człowiek,  który ufa Panu

Wielka jest ilość i głębia Bożych prawd zawarta w dzisiejszych czytaniach. Nie sposób ich wyczerpać w ciągu kilku minut, spójrzmy zatem tylko na niektóre, aby na nowo zachwycić się Bożą mądrością i miłością.

„Błogosławiony człowiek, który pokłada ufność w Panu i Pan jest jego nadzieją”, to słowa, które dziś jak refren, przewijają się w Liturgii Słowa. Błogosławiony, czyli szczęśliwy jest człowiek, który ufa Bogu całym sercem. Największą mądrością człowieka jest złożenie ufności w Panu Bogu, uwierzenie, że będąc blisko Pana Boga, tak naprawdę nic złego nie może nam się przytrafić. Jeśli przyjdą na nas jakieś trudne sprawy, wyzwania, problemy, to Pan Bóg udzieli nam swojej niezwykłej pomocy. Liturgia dziś zarówno w pierwszym czytaniu, jak i w psalmie responsoryjnym porównuje człowieka ufającego Bogu do drzewa zasadzonego blisko wody. Takie drzewo nigdy nie uschnie, nawet w czasie suszy, bo czerpie wodę ze źródła i zawsze utrzyma zielone liście, i wyda dobre owoce. Człowiek zaś, który pokłada nadzieję w sobie samym albo w innym człowieku, porównany jest do dzikiego krzaka na stepie, który uschnie w czasie suszy, i nie może oczekiwać niczego dobrego w przyszłości.  

Zaufanie Bogu jest wyrazem chrześcijańskiej postawy i sprawdzianem naszej wiary. Chrześcijanin powinien zawsze mówić: Panie Boże, nie wiem co będzie jutro czy pojutrze, nie wiem jakie mnie spotkają radości, jakie trudy, problemy czy nieszczęścia, ale jedno wiem na pewno, że zawsze będę Ci ufał, że zawsze, bez względu na wszystko, będę Cię kochał i starał się wypełniać twoją wolę. Ufam Ci jak dziecko, które nie zawsze rozumie swoich rodziców, ale jest pewne, że oni go kochają i chcą dla niego jak najlepiej. Bo Ty Boże jesteś naszym najlepszym Ojcem. Być w twoich rękach, żyć w cieniu Twej obecności, to największe bogactwo i największe szczęście, Bo nic złego nie może mi się wtedy przytrafić, nic złego w rachunku ostatecznym, to znaczy w „rozliczeniu wiecznym”. Miłość Twoja nie usuwa z naszego życia wszelkich trudów, smutku, niepokoju czy lęku. Miłość Twoja nie jest gwarancją, że problemy i trudności będą nas omijały szerokim łukiem, Ale miłość Twoja jest gwarancją, że będę wiecznie szczęśliwy. Że wygram swoje życie. Doczesne i wieczne.

         Pan Bóg w różny sposób daje znaki, jak bardzo wspiera tych, którzy otwarcie przyznają się do Niego i zwracają się z ufnością. Przykładem tego może być choćby sytuacja jaka wydarzyła się podczas Mistrzostw Świata w skokach narciarskich w roku 2019 w Austriackim Seefeld. Konkurs skoków narciarskich składa się z  dwóch serii i dopiero łączna punktacja dwóch skoków decyduje o miejscu danego zawodnika. W Pierwszej serii skoki najlepszych Polaków były słabe. Kamil Stoch zajmował 18 miejsce, a Dawid Kubacki dopiero 27. Chyba tylko niepoprawni optymiści mieli jakiś cień nadziei, że Polacy będą się jeszcze liczyć w tych zawodach, że przybliżą się do czołówki skoczków. Tymczasem stała się rzecz zupełnie nieprawdopodobna. Wbrew wszelkim spekulacjom, Polacy w drugiej serii oddali wspaniałe skoki, a wszyscy skoczkowie startujący po Polakach, skoczyli dużo słabiej. Ostatecznie Dawid Kubacki zajął pierwsze miejsce i zdobył tytuł Mistrza Świata, a Kamil Stoch był drugi. To niewiarygodne, ale to się wydarzyło naprawdę. Z 27 miejsca po pierwszej serii wskoczyć na 1 miejsce, a z 18 na 2! Taka historia nie wydarzyła się nigdy wcześniej i bardzo wątpliwe, aby się jeszcze kiedykolwiek powtórzyła. Okazało się, że po skokach Polaków, nastąpiło pogorszenie pogody. Zaczął  sypać gęsty śnieg utrudniający dalekie skoki. Ktoś może powiedzieć, że to tylko przypadek. Wiadomo jednak, że światem rządzą przypadki, a przypadkami rządzi Pan Bóg. Dla wielu ludzi stało się jasne, że Pan Bóg musiał tu nieco pomóc. Zresztą po zakończeniu konkursu Kamil Stoch, nieco żartobliwie powiedział, że Pan Bóg w tym musiał maczać palce. Ale trzeba jasno powiedzieć, że polscy skoczkowie zawsze odważnie przyznają się do wiary i Pana Boga. Dawid Kubacki przed każdym skokiem czyni znak krzyża świętego i jako wieloletni ministrant w kościele parafialnym w Nowym Targu, zawsze ufa całkowicie Panu Bogu. Być może dlatego Pan Bóg okazał swoją pomoc tym, którzy Jemu zaufali i dają o Nim świadectwo wobec innych.

Warto zatrzymać się także przy słowach Ewangelii dziś czytanej. Słowa te brzmią może nieco zaskakująco. Jezus nazywa błogosławionymi: ubogich, głodujących i płaczących, a przepowiada złą przyszłość bogaczom, śmiejącym się, sytym i  chwalonym. Ktoś pobieżnie słuchając tych słów mógłby odnieść mylne wrażenie, że Jezus jest wrogiem dobrobytu, radości, szczęścia. Nic bardziej błędnego. Wnikając w tajemnice języka, którym posługiwał się Pan Jezus, oraz uwzględniając tamten czas i kulturę, możemy powiedzieć, że Jezus, który jest miłością, nie jest wrogiem żadnego człowieka, i nie potępia tych, którym się dobrze powodzi, i są zadowoleni z życia. Wręcz przeciwnie. Chce, aby każdemu było dobrze, ale jednocześnie ostrzega przed niebezpieczeństwami. Biada wam, mówi On,  jeśli uważacie, że jesteście panami tego świata i że wasze bogactwo rozwiąże wszystkie wasze problemy. Biada wam, jeśli nieuczciwie zdobywacie swoje bogactwo, oszukując i szkodząc innym, Biada wam jeśli zamiast serca macie kamień. Biada wam, jeśli wasze bogactwo zasłoniło wam Boga. Bo co za korzyść odniesie człowiek,  choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją dusze? 

Natomiast prawdziwie błogosławionym jest człowiek, który pokłada ufność w Panu. Dla takiego człowieka zawsze Bóg będzie największym bogactwem bez względu na wszystko inne.

Tak naprawdę w życiu liczy się tylko to, czy potrafimy ufność i nadzieję złożyć w Bogu. Jeśli tak, to jesteśmy naprawdę błogosławieni i z wielkim spokojem możemy patrzeć w przyszłość, także tę najdalszą, która prowadzi poza horyzont doczesności.