Słowo na niedzielę

 

Misjonarz, czyli przyjaciel  Boga.

 

Wiele razy słyszeliśmy słowo: „misjonarz”. Wiemy, że jest nim ktoś, kto opuszcza swoje rodzinne strony i wyjeżdża na krańce świata, by ludziom, którzy jeszcze nie znają Boga, opowiadać o Nim i o Jego niezwykłej miłości.  Misjonarz to ktoś, kto wykonuje misję, czyli szczególne zadanie, jakie Pan Jezus wyznaczył swoim uczniom i całemu Kościołowi.

Aby ludzie mogli poznać i pokochać Pana Boga, muszą usłyszeć słowa, które im Go przybliżą i dzięki którym doświadczą Jego dobroci. Dlatego misje to nie tylko głoszenie słowa Bożego, ale także wszelkiego rodzaju działalność dobroczynna. Misjonarze, oprócz nauczania o Bogu, oprócz głoszenia Dobrej Nowiny o zbawieniu, budują  kościoły, szkoły i szpitale, uczą czytać i pisać, leczą i pomagają ubogim. Starają się tak postępować, aby inni widząc ich dobroć, zbliżyli się do Boga i przyjęli Jego naukę. Pracują bowiem w imieniu samego Boga. To szczególni „Przyjaciele Boga”.

Wielu wspaniałych misjonarzy pracowało z tak wielkim oddaniem i poświęceniem, że oddali nawet swoje życie w działalności misyjnej. Jednym z takich niezwykłych misjonarzy był ojciec Jan Beyzym, który na wyspie Madagaskar, pielęgnował ludzi trędowatych. Mimo wielu trudności zbudował tam szpital, w którym opiekował się chorymi z niezwykłym poświęceniem. W czarnej Afryce nazywany był białym Aniołem. Tam też, wśród nich, zmarł. Dobrze wiedział, na jak wielkie niebezpieczeństwo się naraża, pomagając nieuleczalnie chorym na zakaźną chorobę, na trąd. Nie powstrzymało go to od posługi pełnej poświęcenia i miłości. Po jego śmierci napisano, że: „Prace, na jakie nawet zbrodniarzy się nie skazuje, Ojciec Beyzym pokochał całym sercem”.  Papież Jan Paweł II wyniósł go na ołtarze w roku 2002.

Wspaniałe karty historii misji napisali tacy świeci, jak święta Teresa, patronka misji, Ojciec Maksymilian Kolbe, Matka Teresa z Kalkuty, czy św. Jan Paweł II, uznawany przez wielu za największego misjonarza XX wieku, odbył bowiem aż 104 podróże apostolskie.  

Wielu misjonarzy, głosząc Ewangelię,  poniosło nawet męczeńską śmierć. W samym tylko 2019 roku, zginęło 29 misjonarzy, w tym 20 kapłanów, 2 siostry zakonne, 1 diakon i 6 osób świeckich. W tej liczbie jest także 2 kapłanów z Polski. Obaj ponieśli śmierć w Ameryce, jeden w Porto Rico a drugi w Brazylii.

Do  refleksji o misjach zachęca nas Ewangelia usłyszana przed chwilą. Oto Pan Jezus przywołał do siebie Apostołów i rozesłał ich do różnych miejscowości, aby tam głosili Jego naukę, wzywali do nawrócenia  i uzdrawiali chorych. Był to jakby drugi etap w misyjnej działalności rodzącego się  kościoła, bo pierwszy etap, stanowiła misja samego Pana Jezusa. To Chrystus, Nasz Zbawiciel, jest pierwszym i największym Misjonarzem. On bowiem stał się człowiekiem, przyjął ludzkie ciało, aby opowiedzieć nam, w naszym ludzkim języku, o niezwykłej i niepojętej miłości, jaką Bóg obdarza każdego człowieka. Pan Jezus, choć według ciała pochodził z Narodu Wybranego, był Izraelitą, to przyniósł Dobrą Nowinę o zbawieniu dla wszystkich narodów i dla każdego, bez wyjątku, człowieka. Miłość Boża ofiarowana jest wszystkim narodom na wszystkich kontynentach, po najdalsze krańce świata.

Misjonarze zatem, wyjeżdżając do różnych zakątków świata, by głosić Ewangelię, naśladują Jezusa Chrystusa i wypełniają jego wolę. Znamy bardzo dobrze Jezusowe słowa skierowane do uczniów: „Idźcie na cały świat i nauczajcie wszystkie narody”.

Bardzo piękne słowa o misjonarzach i powodach ich wyjazdu na misje, możemy przeczytamy w Encyklopedii Chrześcijaństwa:

„Misjonarz posiada nadprzyrodzone uzasadnienie swego działania. Wyjeżdża z powodu Boga Ojca, czyli dlatego, że poznał Boga, który jest miłością i miłosierdziem. Spotykając się z ludźmi, patrzy na nich na Boży sposób. Dokładniej wyjaśniając powód misyjnego wyjazdu mógłby powiedzieć, że wyjeżdża z powodu Jezusa Chrystusa, bo chce być, tak jak On, wszystkim dla wszystkich. Ci, którzy spotkają Go na swej drodze, odnajdą w nim rodzaj „piątej Ewangelii”, czyli wprowadzenia  w życie tego, co jest napisane w pozostałych czterech.  A jeszcze dokładniej zgłębiając motywy misyjnego działania, mógłby powiedzieć, że w jego serce została wlana miłość Boga Ojca i Chrystusa, a uczynił to Duch Święty, który jest miłością Ojca i Syna. Obecność Ducha Świętego w osobie misjonarza jest niewyczerpanym źródłem miłości do ludzi”.

Misjonarzami jednak są nie tylko ci, którzy opuszczają  swoją ojczyznę i wyjeżdżają w odległe krainy. Misjonarzami, tak naprawdę, są ci wszyscy ludzie, którzy pomagają innym zbliżyć się do Boga, lepiej Go poznać i bardziej pokochać.  W takim znaczeniu misjonarzami, nie tylko mogą, ale powinni być, wszyscy chrześcijanie, wszyscy ochrzczeni. Każdy z nas, zarówno dorośli, jak i  dzieci.

W jaki sposób możemy być misjonarzami? Modląc się! Za misje i misjonarzy, za naszych bliskich, za kolegów i koleżanki, może kogoś z rodziny, kto jest z dala od Pana Boga. Ale sama modlitwa, choć bardzo ważna, nie wystarczy. Można uczestniczyć w dziele misyjnym dzieci w swoich parafiach i środowiskach. Przypominać innym o niedzielnej Mszy Świętej, o spowiedzi i Komunii Świętej, o przestrzeganiu Bożych przykazań. Zawsze, gdy pomagamy komuś zbliżyć się do Boga, stajemy się misjonarzami. Mamy tak naprawdę nieograniczone możliwości, bo tak wiele jest sposobów by pomóc drugiej osobie w zbliżeniu się do Pana Boga. Trzeba tylko chcieć. Trzeba prosić  Ducha Świętego o światło mądrości i o odwagę w działaniu. 

Panie Jezu, który posyłałeś Apostołów z misją głoszenia Ewangelii i uzdrawiania ludzi, prosimy Cię, abyś udzielał nam swojej pomocy, byśmy także stawali się misjonarzami na naszych podwórkach, w szkołach i domach, by inni ludzie, dzięki nam, mogli lepiej poznać i bardziej pokochać Ciebie.