Słowo na niedzielę

Niedziela Chrztu Pana Jezusa

W XIII wieku żył Ludwik IX, król Francji, późniejszy święty. Był dzielnym, odważnym i pobożnym monarchą. Chrzest Święty przyjął w małej kaplicy zamkowej, natomiast na króla Francji został koronowany we wspaniałej, pełnej bogactwa i przepychu, katedrze w Reims. Król często szukał na modlitwie siły i mądrości potrzebnej do dobrego sprawowania rządów, bo czasy, w których żył nie były łatwe, musiał rozwiązywać wiele trudnych spraw i pokonać wiele problemów. Bardzo lubił się modlić i, co ciekawe, o wiele częściej modlił się w małej kaplicy, niż w pięknej katedrze. Zapytany, dlaczego woli modlić się w kaplicy powiedział, że w niej przyjął chrzest i stał się dzieckiem Boga, w katedrze natomiast został królem Francji. Być królem Francji to coś wspaniałego, to wielki zaszczyt i niezwykłe wyróżnienie, ale dla niego o wiele cenniejszym było to, że stał się Dzieckiem Najwyższego Boga. Ponadto, jak mówił, królem Francji przestanie być gdy umrze, a Dzieckiem Boga będzie zawsze. Co więcej, Chrzest Święty otwiera drogę do wiecznego królowania w niebie. Dlatego najbardziej lubił modlić się w tej kaplicy, w której przyjął chrzest.

Wspaniałe słowa, godne świętego. Bo bez względu na to, jak będzie układać się nasze życie, co będziemy robić, jakie będziemy piastować stanowiska, funkcje i urzędy, to największa godność, jaka może stać się naszym udziałem, to godność Dziecka Bożego. To przynależność do Bożej Rodziny. Żadnego większego zaszczytu i wyróżnienia nie dostąpimy, bo większej godności, niż być Dzieckiem Boga, nie ma. 

O godności mówimy dziś, ponieważ zachęca nas do tego tajemnica dzisiejszego dnia. Dziś kończy się piękny i tak bardzo lubiany, zwłaszcza przez dzieci, okres Bożego Narodzenia, i przeżywamy święto Chrztu Pana Jezusa. Wspominamy wydarzenie, gdy Pan Jezus w rzece Jordan przyjął chrzest z rąk Jana Chrzciciela. Izraelici przyjmowali chrzest nawrócenia, aby odmienić swoje życie i być blisko Boga. Pan Jezus nie miał grzechów, ale mimo to przyjął chrzest, aby uświęcić wody, którymi jesteśmy ochrzczeni w Jego Imię. Wtedy Jezus rozpoczął życie publiczne, nauczanie i głoszenie Królestwa Bożego.

Pragniemy też myślą wrócić do dnia naszego Chrztu Świętego. To był nasz wielki dzień, nasze wielkie święto. Co prawda, my tego nie pamiętamy, ale to nie pomniejsza wagi tego wydarzenia. Staliśmy się wówczas umiłowanymi dziećmi Boga. Zostaliśmy wprowadzeni w Boży świat, w niebieską rzeczywistość, której uczymy się całe życie. To było nasze nowe narodzenie! Czasem mówi się, że człowiek rodzi się dwa razy. Pierwszy raz, kiedy wychodzi z brzuszka mamy, rodzi się wtedy dla rodziców, dla ludzi, dla tego świata. A drugi raz człowiek rodzi się, gdy przyjmuje Chrzest Święty, rodzi się wówczas dla Pana Boga, dla Bożego świata, dla spraw nieba, dla wieczności. Możemy zatem powiedzieć, że Chrzest Święty to nasze prawdziwe narodzenie do życia wiecznego. Chrzest zapoczątkował naszą przygodę odkrywania przyjaźni i miłości Bożej. Wprowadził nas na drogę fascynacji Bożymi sprawami. Wtedy zaczęło się nasze prawdziwe życie, które będzie miało dopełnienie w wieczności.  Święty Hilary z Poitiers, francuski biskup żyjący w IV wieku, zafascynowany Bogiem, napisał: „Zanim Cię poznałem, nie istniałem”[1]. Dla niego prawdziwe życie zaczęło się dopiero wtedy, gdy poznał Pana Boga i odkrył Jego miłość. Czas, zanim poznał Pana Boga  i Nim się zachwycił, nie był warty, żeby go nazywać życiem. Było to co najwyżej istnienie, trwanie, bez większego sensu i znaczenia. Każdy chrześcijanin może powiedzieć w podobnych słowach, że zanim przyjęliśmy Chrzest Święty, zanim weszliśmy na drogę wiary i miłości Bożej, to tak naprawdę nie istnieliśmy, wcześniej w naszym życiu nie wydarzyło się nic godnego naszej uwagi. 

Przyjmując sakrament Chrztu Świętego staliśmy się chrześcijanami i Dziećmi Boga. Nazwa „chrześcijanin” pochodzi od słowa „chrzest” ale także od imienia Chrystusa. Oznacza, że chrześcijanin  to ktoś , kto przyjął chrzest, i ma stawać się podobnym do samego Pana Jezusa. Być chrześcijaninem to wielki zaszczyt, ale także ogromne zobowiązanie. Być chrześcijaninem to uczyć się patrzeć na świat, na ludzi i na wszystkie sprawy, tak jak Pan Jezus. Być chrześcijaninem, to uczyć się kochać wszystkich, tak jak Pan Jezus. Być chrześcijaninem, to wreszcie odrzucać wszelkie zło i wypowiedzieć wojnę grzechom, które chciałyby zamieszkać w naszym sercu. To z przyjaźni z Chrystusem czerpać siłę do dobrego życia. Być chrześcijaninem, to stawać się świętym!

Kiedy Aleksander Macedoński, po kolejnej wielkiej wygranej bitwie, robił przegląd swoich wojsk, postawiono przed jego obliczem żołnierza, który w pewnym momencie zachował się niegodnie. Wielki wódz spytał go o imię, a kiedy usłyszał, że jest ono takie samo, jak jego, Aleksander, powiedział, że to imię zobowiązuje do nienagannej postawy. I rozkazał mu zmienić albo imię, albo postępowanie.

Kochani, nasze imię: „chrześcijanin” o wiele bardziej jeszcze zobowiązuje nas do tego, by pięknie żyć i czynić dobro. Chrześcijanin nigdy nie powinien swoim postępowaniem przynosić wstydu, Temu, czyje imię nosi, to znaczy,  Chrystusowi! 

Wspominając nasz chrzest, całujemy dłonie naszych rodziców i chrzestnych, dziękując za ich wiarę i za przyniesienie nas do Chrztu Świętego.   

Dziś, w święto chrztu Pan Jezusa pragniemy się modlić o to, byśmy byli chrześcijanami nie tylko z nazwy, ale by słowa, czyny i cała postawa, świadczyły o naszej  przynależności do wielkiej Bożej rodziny.

 

[1] Ks. K. Wojtowicz, Glosarium,  Kraków 2007, s.