Słowo na niedzielę

 

Dziś bohaterami, a właściwie bohaterkami Słowa Bożego, oprócz Pana Jezusa, są dwie wdowy. Wdowa to kobieta, której mąż zmarł. O jednej z nich  słyszeliśmy w pierwszym czytaniu. Wychowywała syna, była bardzo biedna, ale gdy przyszedł do niej prorok Eliasz, to najpierw dla niego przygotowała pokarm, chociaż została jej tylko garść mąki i trochę oliwy. Bóg wynagrodził jej dobre serce, w szczególny sposób ją karmił, opiekował się nią i okazywał jej miłość

Drugą ubogą wdowę spotykamy w Ewangelii. Spotykamy ją w świątyni, gdy wrzucała do skarbony dwa pieniążki, czyli jeden grosz. Nie była to wielka suma. Inni wrzucali do skarbony o wiele więcej. Ale Pan Jezus powiedział, że to właśnie ona dała najwięcej ze wszystkich. Dlatego, że inni byli bogatsi i nawet jeśli wrzucili do skarbony więcej pieniędzy, to i tak ich majątek nie został znacząco uszczuplony. Natomiast dla wdowy ten wrzucony grosz był wszystkim co miała.

Ludzie inaczej niż Pan Bóg patrzą na wiele rzeczy, bo ludzie patrzą na to co jest widoczne dla oczu, a Pan Bóg patrzy na serce.

Dla Pana Boga nie jest ważne to ile mamy pieniędzy czy bogactwa, ale to, jakie mamy serce, czy potrafimy coś dać od siebie, innym, albo Bogu.

Jakie to zadziwiające i piękne zarazem, że Pan Jezus ukazuje jako wzór hojności kogoś, kto ofiarował tak mały dar! Może i nam się wydawać czasem, że też mamy niewiele, że jesteśmy ubodzy materialnie, że nie mamy zdolności czy talentów, ale jeśli oddamy Jezusowi wszystko, jak uboga wdowa, to będziemy świadkami rzeczy  niezwykłych.

Tak wiele można dać, będąc jeszcze biedniejszym niż uboga wdowa,  nie mając ani grosza przy duszy. Dobre słowo pociechy i nadziei, szczery i serdeczny uśmiech, radość i przyjaźń, pomocną dłoń i życzliwość. Za najważniejsze rzeczy w życiu nie płaci się pieniędzmi! Za życie, za miłość, za przyjaźń, za wiarę. Za słońce i deszcz, za piękne widoki i dobrych ludzi. Tego wszystkiego nie można kupić za żadne pieniądze!

  Ks. Jan Twardowski napisał, że trzeba szanować każdy pieniądz zapracowany przez tatusia czy mamusię, ale trzeba pamiętać, że do nieba idziemy zawsze bez pieniędzy, bez portmonetki czy skarbonki zamykanej na kluczyk.  

Jest takie przysłowie: „Człowiek wspaniały daje nie proszony, człowiek przeciętny daje wtedy, gdy go o to poproszą, człowiek podły nie daje nigdy”.

Bóg nie jest wrogiem bogactwa, bo człowiek, który ma wiele pieniędzy i ma dobre serce, może  zrobić bardzo wiele dobrego, Bóg jest tylko przeciwnikiem chciwości.

    O niektórych ludziach mówi się, że mają jedną rękę po to aby brać, od innych, a drugą, aby podtrzymywała tę pierwszą, by zawsze była gotowa do wzięcia. Chyba nikt z nas nie chciałby, aby tak o nas mówiono. Pieniądze mogą uczynić człowieka biednym, bo mogą skurczyć serce.

Patrząc przez okno, dostrzegamy otaczający nas świat i innych ludzi, a w lustrze widzimy tylko samych siebie. A lustro, to przecież także szkło. Wystarczy trochę srebra i widzi się tylko siebie. Warto o tym pamiętać i dbać o to, aby nasze serce nie stwardniało, a inni nie znaczyli dla nas „obcy”.  

    Gdy dajemy coś na Kościół, albo dla biedniejszych od siebie, to tak jakbyśmy pożyczali samemu Panu Bogu, i kiedyś sam Bóg nam to zwróci z nawiązką, powiedzielibyśmy, że z „niebieskim procentem”.

Dla Pana Boga liczy się przede wszystkim serce. Duże, otwarte dla innych i hojne serce. On kocha ludzi ofiarnych i wspaniałomyślnych. Takim człowiekiem był kardynał Aleksander Farnese, późniejszy papież Paweł III. Pewnego dnia poprosiła go o 5 sztuk srebra  uboga matka  kilkorga dzieci. Kardynał wysłał jej przez swojego sekretarza 50 sztuk srebra. To pomyłka, prosiłam tylko o 5 monet, powiedziała biedna kobieta. Sekretarz pokazał jej kartkę od kardynała, na której było napisane 50 sztuk srebra. Kobieta wzięła kartkę i poszła do kardynała mówiąc, że pomylił się o jedno zero. Kardynał, wzruszony uczciwością kobiety, powiedział, że rzeczywiście pomylił się o jedno zero i dopisał je na kartce. 500 sztuk srebra, przeczytał wyraźnie, aby nie było żadnych wątpliwości[1]

„Radosnego dawcę miłuje Bóg”, czytamy w Piśmie Świętym. Hojność, szlachetność i wspaniałomyślność, to cechy, którymi powinien się odznaczać  każdy chrześcijanin. Do takiej właśnie postawy zachęca nas również Księga Stworzenia, czyli otaczający nas świat. Ptaki śpiewają również tam, gdzie nie słyszy ich żaden człowiek, kwiaty kwitną nawet tam, gdzie nikt, poza Stwórcą, ich nie podziwia. Drzewa owocowe: jabłonie, grusze, śliwy, dają swoje smakowite owoce, nie pytając o to, kto będzie je spożywał. Uczą nas  wspaniałomyślności i ofiarnej miłości. Uczą nas zapominania o sobie, by uradować innych ludzi i Pana Boga.

Prośmy dziś Pana Jezusa, aby leczył nasze serca z myślenia tylko o sobie, aby uczył nas prawdziwej ofiarności, bo tylko ofiarne serca mogą się Bogu podobać.

 

 

 

 

[1] Por. P. Lefevre, Jak zmienić swoje życie, Poznań 1993, s. 54